Pochwalę się wam we wtorek udało mi się jakimś cudem przejechać 60 km rowerem. 30 km w jedną stronę nad wodę i 30 km powrotu. W tym okropnym upale. :O Ostatnie km w drodze do domu już myślałam, że nie dojadę :D Zazwyczaj jeżdżę maks 10 km rekreacyjnie po mieście(i to dopiero od tego tygodnia).
No i tak właśnie podczas takiej jednej przejażdżki w czwartek prawie się połamałam :O. Dlaczego ? A no proste równanie- słuchanie muzyki w czasie jazdy + proba zmiany piosenki w czasie jazdy + wyjeżdżający bus z bramy + przedni hamulec. A tatuś powtarzał podczas nauki jazdy na rowerku. Przednim hamulcem się nie hamuje! :D No właśnie po co właściwe on jest skoro robi takie szkody? Mój upadek musiał być bardzo spektakularny, bo idąca za mna dziewczyna, aż sie zatrzymała i zapytała czy jestem cała. Patrzę nogi całe, ręce całe. Rower też w całości. Nie wiem jakim cudem nie poharatałam sobie nóg, ani ich nie połamałam. Normalnie szok. Skończyło się tylko na pięknych siniakach na nogach i przejechaniem dodatkowych 8 km :D
Za cokolwiek się nie wezmę-próby sportu- kończy się to jakąś katastrofą. :D Ale nie, ja się nie poddaję nadal jeżdżę rowerkiem nabijam kilometry w " Pomoc mierzona kilometrami". Najeździłam/nachodziłam już 131 km. Skromnie, bo skromnie. Ale zawsze coś. Dzisiaj skończy się tylko na dłuuugim spacerze z psem. Może wpadnie jakieś 5 km. powinnam kupić mojemu psu smartphone i ona też mogła by nabijać kilometry :D
Dobrze, że się odrobinkę ochłodziło, bo pogody musi starczyć na drugą połowę sierpnia, kiedy to ja będę nad naszym pięknym polskim morzem.
A na dzisiaj mam dla was:
Kotlety sojowe
Taka odmiana od "normalnych" obiadów. Skład może nie jest jakiś zachęcający pełno w nich glutaminianu sodu. Ale raz na jakiś czas można sobie na nie pozwolić. Są smaczne. Może akurat te meksykańskie są lekko za ostre. Ale smakowały nawet mojemu bratu :DJadłam tylko te meksykańskie i koperkowe. Oba wydają mi się ostre. Niestety innych nie dane było mi spróbować, bo po prostu nie ma ich w sklepie. A są jeszcze chyba trzy smaki.
Na razie, chyba nie umiałabym zrobić całkowicie sama kotletów sojowych( da się takie zrobić z soji?), więc tutaj śmiało łamię swoją zasadę nie robienia "obiadów z torebki".
Smacznego !
Ech, tylko pozazdrościć, że plażowanie przed Tobą... A kotleciki prezentują się niczego sobie, choć jakoś nadal do tej soi przekonać się nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar zrobić sama takie kotlety z op. ''kotletów sojowych''
OdpowiedzUsuńZmielić namoczone, dodać jajko i namoczoną bułkę i przysmażyć na natłuszczonej patelni ( + dodatkowo przyprawić, posiekać cebulkę i troszke czosnku i pyszny obiad gotowy xD )
oo.. ale z Ciebie sportwomen w lato ;D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ja to tylko do pracy i z powrotem ;D
Aj, nie lubię kupnych sojowych.. raz próbowałam, nigdy więcej :D