Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że w w niedzielę mój tato miał urodziny. Wprawdzie to nie ja szalałam w kuchni. No ale coś tam pomagałam. To mama pobijała wszelkie rekordy w robieniu ciast, sałatek itp itd.
To jest wpadka nr 1, wpadką nr 2 jest to, że zapomniałam aparatu i post będzie bez zdjęcia :(
Ale w środę wracam do domu i na pewno wrzucę
A teraz włączcie swoją wyobraźnię. Przepis na karpatkę :)
Karpatka
Składniki na ciasto parzone inspiracja Moje wypieki ( u mnie blacha 40x25)
- 1 1/3 szklanki wody
- 160 g margaryny
- 1 1/3 szklanki mąki
- 5 jajek
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Przepis na krem-wygrzebany z maminych notatek
- 1 szklanka cukru
- cukier wanilinowy
- 3 szklanki mleka
- 4 łyżki mąki pszennej
- 4 łyżki skrobi ziemniaczanej
- 1,5 kostki margaryny
Wykonanie
Margarynę z wodą zagotować. Wsypać mąkę i chwilę ucierać do powstania gęstej masy. Po lekkim przestudzeniu wbijać jajka, proszek do pieczenia i miksować. Gotową masę podzielić na 2 części. Blachę o wymiarach 40x25 cm wysmarować tłuszczem i obsypać kaszą manną (uwaga: nie wykładamy papierem, ciężko potem papier oddzielić od ciasta). Jedną część ciasta rozprowadzić na blaszce (ciasto jest klejące, ale takie ma być). Piec w temperaturze 200ºC przez około 25 - 30 minut. W ten sam sposób upiec drugą część ciasta.
Znalezione porady na to by wyrosły nam prawdziwe karpaty. Ciasto wkładamy do nagrzanego piekarnika, i w czasie pieczenie nie podglądamy ciasta otwierając piekarnik :D Można zaglądać przez szybkę :D Mi wyrosły prawie, że Himalaje :D
Krem
Mleko(2 szklanki) z cukrem zagotowujemy. W tym czasie, w 1 szklance mleka tworzymy zawiesinę z obu mąk. PO zagotowaniu mleka, wlewamy ją wąskim strumieniem, energicznie mieszając. po zgęstnieniu. Odstawiamy budyń do całkowitego wystygnęcia(ma być zimny, inaczej nam się margaryna roztopi). Po tym czasie, ucieramy z margaryną do powstania jednolitego kremu.
Smacznego !
Pyszności. Karpatka domowej dla mnie nadal pozostaje wyzwaniem. Do tej pory same torebkowe wersje były grane. Gratuluję, a dla Taty wszystkiego najlepszego ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie myślałam, że błąd mam w blogosferze, że zdjęć nie widzę!
OdpowiedzUsuńA tutaj ich ogółem nie ma :O
Czekam więc!
A co do ptysiów-meeega :D
U mnie to samo - jak mam duuuużo nauki to i posty pojawiają się częściej ;D Bo akurat jak się uczę to do głowy wpadają najciekawsze pomysły ;) i nic się na to nie poradzi hehe
OdpowiedzUsuńUwielbiam karpatkę! Mniam :)))
OdpowiedzUsuńooo.. zdjęcia aparatem i co? Dużo lepsze światło :)
OdpowiedzUsuńnie zawsze aparat jest pod ręką :D
UsuńNominowałam cię do Liebster, miło mi będzie jak weźmiesz udział :)
OdpowiedzUsuń